Dlaczego w sklepie nie mogę już płacić krową?
Dlaczego nie mogę za zakupy w sklepie zapłacić, oddając właścicielowi Biedronki krowy? Czy on nie wierzy, że krowa ma realną wartość rynkową?
Dlaczego kupując Skodę Octavię nie mogę zapłacić dealerowi oddając mu w zamian za samochód 350 gram złota? Czy dealer sądzi, że złoto nie ma prawdziwej wartości?
Przecież wymianę barterową uprawiam raz na jakiś czas z członkami mojej rodziny, jak widać, oni mi ufają. Szwagier ostatnio naprawił mi drzwi, więc kupiłem mu w zamian flaszkę wódki. Odnieśliśmy obopólną korzyść. Dzięki temu nasza więź stała się silniejsza - ufamy sobie.
Rzeczywiście, metody płatności są różne. One same zmieniały się nieustannie na przestrzeni tysiącleci. Dzisiaj jesteśmy powszechnie przyzwyczajeni do płacenia za pomocą karty, czy gotówki, ale jak my właściwie do tego doszliśmy? Przyjrzyjmy się temu dokładnie
Zacznijmy od tego czym w ogóle jest pieniądz. W teorii ekonomii pieniądz jest najczęściej definiowany jako pewnego rodzaju towar, który jest powszechnie akceptowalną formą płatności przy zwieraniu transakcji oraz regulowaniu zobowiązań.
Mówiąc po ludzku - jeśli ty chcesz odpłacić się drugiej osobie, to ona musi mieć pewność, że to, co otrzyma, realnie przyczyni się do jej dobrobytu. Jak możesz się domyślić, związane jest to z pierwotną formą pieniądza, czyli wymianą barterową.
Na początku, można powiedzieć, pieniądz nie był szczególnie potrzebny. Wcześniej funkcjonowaliśmy w gospodarce naturalnej. Każdy produkował dla siebie jedzenie, potrzebne produkty, ogólnie rzecz ujmując, byliśmy w pełni samowystarczalni.
Jednakże z biegiem czasu, gdy społeczeństwa zaczęły się rozrastać, następowała specjalizacja. Kowal tworzył podkowy, cieśla stoły, a piekarz odpowiadał za produkcję chleba. Wówczas wszystkie nadwyżki wymieniano w trakcie barteru. Jednakże, jak możecie się spodziewać, długoterminowo mogło to sprawiać problemy.
Po pierwsze, trzeba było znaleźć kogoś, kto akurat chciał to, co miałeś ty. Przykład? Cieśla potrzebuje chleba, więc idzie do piekarza i mówi:
– Panie, daj pan bochenek, ja dam stół.
A piekarz na to:
– Ale ja już mam stół. I co ja zrobię z drugim? Posadzę go obok i będę patrzył, który wygląda lepiej?
W ten sposób zakończył się barter. Niestety cieśla umrze z głodu.
Po drugie trudności przysparzało ustalenie równowartości danych przedmiotów. Wyobraź sobie taką sytuację. Piekarz przychodzi do kowala, bo chce kupić nową kociubę. Umawiają się:
– Trzy bochny chleba żytniego za kociubę
Ale nagle kowal kręci głową i mówi:
– Eee, tydzień temu sprzedałem taką samą kociubę twojemu kuzynowi ze wsi obok… za pięć bochenków chleba.
– No ale on dał ci chleb pszenny! – odpowiada piekarz. – A pszenny chleb to raz, że szybciej się psuje, a dwa, że łatwiej go zrobić. Żytni wymaga zakwasu, czasu, dłuższego wypieku…
I tak zaczyna się przepychanka: czy trzy bochny chleba żytniego są więcej, czy mniej warte niż pięć pszennych? Czy trudność w przygotowaniu chleba wpływa na jego wartość? A może bardziej liczy się smak?
Po trzecie gdy już dojdzie do transakcji to, w jaki sposób zagwarantować trwałość produktów. Wyobraź sobie, że piekarz chciał zapłacić murarzowi za budowę domu chlebem.
– Ile to wyjdzie?
– No... z dziesięć tysięcy bochenków.
Super. Tylko teraz pytanie: Gdzie to wszystko trzymać? W stodole? Na dachu? U sąsiada w piwnicy? I najważniejsze: ile z tego przeżyje do końca budowy? Zanim murarz położy ostatnią cegłę, połowa bochenków będzie niejadalna. A jeśli chcesz przewieźć swój "kapitał" do sąsiedniej wsi, to musisz zaprzęgać dwa wozy i mieć osobnego człowieka do pilnowania myszy.
Jak widzicie, wymiana barterowa miała pewne problemy, z tego względu, jako że ludzie to z natury zaradny gatunek, z biegiem czasu zaradzono tym problemom, tworząc nowy rodzaj pieniądza. Były to płacidła.
Z biegiem czasu zaczęli wyłaniać się faworyci wszystkich ludzi. Były to produkty użyteczność oraz relatywnie rzadkie, przez co nie można ich było podrobić. Jednocześnie charakteryzowały się wytrzymałością oraz można było je efektywnie dzielić.
Do takich produktów należały między innymi zboże, płaty płótna lnianego, bursztyny, skóry zwierząt, bydło, miód, broń, muszle, czy papierosy.
Niektóre z tych przedmiotów miała realną wartość, tak jak płótna lniane, z których można było uszyć ubrania, albo bydło, które można było rozmnażać, pozyskiwać z niego mleko. Jednakże zauważyć można pewną zmianę w podejściu do wymian. Niektóre przedmioty nie miały realnej wartości. Posiadały wyłącznie wartość wynikającą z tego, że inni ludzie widzieli w nich zastosowanie jako środka płatniczego. Wierzyli w to, że inni również uznawali je za coś nadającego się do wymiany.
Jednakże ograniczeniem takiego systemu była przestrzeń. Na jednej wyspie muszle mógłby być niezwykle wartościowe, jednakże na drugiej, gdyby ktoś próbował za ich pomocą kupić jakiś przedmiot, tubylcy uznaliby go za wariata.
Naturalnym krokiem w kierunku rozwoju takiego systemu było ujednolicenie pieniądza. Znalezienie przedmiotu, w którego wartość wierzyła większość ludzi. Rozwiązaniem na ten problem miał stanowić następny rodzaj pieniądz - pieniądz kruszcowy.
Metale były znacznie łatwiejsze do ogarnięcia jeśli chodzi o rodzaj środka płatniczego. Wystarczyło mieć przy sobie metal szlachetny w postaci proszku, pyłu, kawałków, czy grudek, a następnie sprawdzić ich jakość oraz wagę. Był to dobry środek płatniczy, jednakże w trakcie wykonywania większych transakcji pojawiał się problem z przeliczaniem sporej ilości metali. Zajmowało to sporo czasu.
Szczęśliwie w VII wieku przed naszą erą cwaniaki z Lidii (teraz to jest Turcja, ale wcześniej zgrywali greka) wpadli na całkiem spoko pomysł. Pomyśleli
– kurcze, a gdyby tak, zamiast ciągle ważyć nasze drogocenne kruszce, to zrobilibyśmy tak, że weźmiemy kawałek szlachetnego metalu, zrobimy z niego taki krążek, a następnie oznaczymy go stemplem władcy, który gwarantować będzie określoną wartość oraz jakość?
Wychodzi na to, że to był całkiem trafiony pomysł, bo to właśnie Lidyjczykom przypisuje się wymyślenie monet. Chociaż trudno jest jednoznacznie powiedzieć, kto był pierwszy, bo są przypuszczenia, że monety wynaleziono kilkaset lat wcześniej w Azji. Niemniej jednak, co by dużo nie mówić, pieniądz kruszcowy to pomysł banger. Szybko rozprzestrzenił się po krajach śródziemnomorskich oraz Europie.
Jednak pieniądz kruszcowy miał też swoje poważne wady. Wyobraź sobie, że jesteś polskim szlachcicem w XVI wieku, planującym wyprawę do Hiszpanii, aby kupić kilka beczek najlepszego wina i oliwę dla gości. Problem w tym, że musiałbyś zabrać ze sobą cały powóz wypełniony ciężkimi sakwami pełnymi złotych monet. Monety są ciężkie, niewygodne, a twój powóz stałby się idealnym celem dla zbójców, którzy tylko czekają, aż jakiś naiwny bogacz wyruszy w drogę. W dodatku, nawet jeśli uda ci się bezpiecznie dotrzeć, liczenie i ważenie monet przed każdą transakcją zabiera mnóstwo czasu. Dlatego z czasem zaczęto szukać rozwiązania – i tak pojawiły się papiery wartościowe.
Pieniądz papierowy swoją karierę rozpoczął dawno temu w Chinach. Początkowo, można powiedzieć, że był to zwyczajnie weksel, czyli świstek papieru, który zobowiązywał jedną stroną do zapłacenia w przyszłości określonej sumy pieniędzy drugiej. Protoplaści banknotów nie mieli realnie żadnej wartości. Całość opierała się wyłącznie na zaufaniu polegającym na tym, że ten, kto emituje banknot, rzeczywiście wyda określoną sumę monet. Przełom nastąpił w wieku XI, kiedy z powodu niedoboru miedzi władze Chin zaczęły wydawać banknoty. Stanowiły one obietnice, że posiadacz w przyszłości otrzyma taką samą wartość w kruszcu.
W Europie przez długi czas nie funkcjonował pieniądz banknotowy. My mieliśmy od czynienia z rozwiniętym systemem finansowym opartym na wierzytelnościach. Przykładowo w XV wiecznej Flandrii Jan mógł posiadać weksel, który zobowiązywał Wilhelma do zapłaty 20 guldenów za sprzedaż swojego najlepszego konia.
Przełomowym momentem w historii pieniądza banknotowego był wiek XVII. Wówczas Szwecja mierzyła się ze specyficznymi problemami. Funkcjonował tam system bimetaliczny. Oznacza to, że monety były bite nie tylko ze srebra, ale również z miedzi. Dogmat nakazywał, żeby wartość dalera, czyli szwedzkiego talara, była równa cenie materiału, z którego został wykonany.System działał sprawnie do pewnego momentu. Po odkryciu olbrzymich złóż miedzi na północy kraju kruszec ten zaczął tanieć, a monety powiększyły wielkość i ciężarDoprowadziło to do powstania 20 kilogramowej monety o wartości 10 szwedzkich talarów. Było to dosyć niepraktyczne, zważywszy na to, że w dzisiejszych czasach jej wartość wynosiłaby 900 zł!
Żeby stawić czoło nowo powstałym trudnościom, bank Szwecji zaczął emitować papiery, które upoważniały posiadaczy do wymiany banknotu na realny kruszce. Był to przełomowy pomysł, który znacząco ułatwił handel. Ludzie mogli wymieniać pomiędzy sobą banknoty, zawierać większe transakcje bez problemu. Znacząco przyczyniło się to do zwiększenia obrotu w gospodarce.
Co zabawne, jak wielkość pierwszych eksperymentów, ten również zakończył się klęską. Zarządca banku Johan Palmstruch, zaczął emitować więcej banknotów niż bank posiadał kruszców. Początkowo fajnie to działało. Było więcej pieniędzy na rynku, dzięki czemu ludzie mogli więcej kupować. Jednakże problem pojawił się, gdy nagle posiadacze banknotów zaczęli masowo realizować zyski, do których upoważniały ich papiery. Krótko po tym bank zbankrutował, a władze Szwajcarii na długo zakazały produkowania banknotów.
Pieniądz banknotowy, oparty na parytecie metalu działał sprawnie do pewnego momentu. Był bardzo praktyczny, jednakże był w pewien sposób ograniczony. Produkcja pieniądza nie nadążała za szybko zmieniającym się zapotrzebowaniem. Nie można było go dodrukować, ponieważ był sztywno uzależniony od metalu. Rozwiązaniem na to było przejście na produkcje pieniądza bezgotówkowgo - naszego aktualnego systemu.
Jest to niewątpliwie najciekawsza, najbardziej interesująca forma pieniądza. Jest ona jednocześnie najnowsza. Co prawda dyskusje na temat pieniądza bezgotówkowego trwały już w XIX wieku, jednakże najważniejszym skokiem w rozwoju był 1971 kiedy zrezygnowano z ustaleń z Bretton Woods przez prezydenta Richarda Nixona. Był to moment, w którym oficjalnie pieniądze przestały byc uzależnione od złota. Jest to jedna z kluczowych wydarzeń, które w znaczący sposób wpływa na to, jak teraz wygląda świat. Teraz żyjemy w erze pieniądza, który nie jest pokryty w żadnym realnym przedmiocie. Bank centralny oraz banki komercyjne wspólnie działają w trakcie procesu tworzenia pieniędzy w zależności od potrzeb ludności. Żyjemy w czasach, gdzie gospodarka nieustannie się rozwija, pojawia się coraz więcej produktów, i osoby stojące za systemami państwowymi dbają o to, żeby ilość pieniędzy była im równa.
Co jest najbardziej interesujące, to fakt, że dzisiaj pieniądz opiera się na wierze jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Idąc do sklepu, wierzymy w to, że przykładając telefon do czytnika, zapisana transakcja, czyli przeniesienie 12 złotych z jednego konta na drugie rzeczywiście spowoduje, że druga osoba się wzbogaca.
Moje wytłumaczenie tego etapu w historii pieniądza jest pobieżne, ale ponieważ to bardzo interesujący temat, który zasługuje na oddzielny artykuł.
Jak widzicie, historia pieniądza jest niezwykle ciekawa. Jest wypełniona interesującymi problemami oraz kreatywnymi rozwiązaniami, które niewątpliwe świadczą o pomysłowości i zaradności ludzi.
Jednocześnie pokazuje nam jak, przeszliśmy od zwykłej wymiany towarów, aż po skomplikowane systemy opierające się na zaufaniu. Na zaufaniu, wynikającego z wiary w to, że druga strona również widzi wartość w tym samym.
Wydaje mi się, że to jest w tym najpiękniejsze. Nieważne jak się od siebie różnimy i tak finalnie wierzymy w to, że trzymany przeze mnie świstek papieru, ma realną wartość 10 złotych i gdy tylko zbiorę wystarczającą ilość tych kawałków papieru, to będę mógł kupić za… no z 3 opakowania hubby bubby.